poniedziałek, 12 maja 2014

#16 kozy

Dzień dobry,

Siedzimy właśnie w BUWie, więc odrywam się na chwileczkę od książek, żeby zrelaksować się.. kozami. W ramach nauki robienia zdjęć, skuszona beczeniem za oknem mojego chłopaka, zaciągnęłam go ostatnio do stadka kóz.


Kozy są super, jedzą trawę i produkują z niej mleko. Ot, tak, słoneczko, trawka to ekologiczne życie kozy. Mogłabym jedną zostać. Jedyną chyba wadą tych zwierząt są ich przerażające oczy. Z pozoru przeuroczy i niewinny koziołek z bliska okazuje mieć iście diabelski wzrok. No ale kozy już takie są. Przewrotne.

Kończę już, bo długotrwałe przerwy w nauce szkodzą Krzyśkowi na internet. Niestety głód wiedzy przygnał do biblioteki wiarę, która dziwnym trafem zajmuje łącze. Mój dzielny chłopak pospieszył na ratunek rzucając we mnie wiaderkami internetu ze swojego prywatnego telefonu. Jak dobrze!

Miłego popołudnia :)





niedziela, 11 maja 2014

#15 paradoks?

Dobry wieczór,

Zdarza Wam się zarwać noc przez pasjonującą lekturę fantasy albo olać ważny egzamin przez odcinek ukochanego serialu? A może nie wyobrażacie sobie życia bez pysznych tostów, kawy lub regionalnych piw? Niezależnie do której grupy się zaliczacie, znalazłam miejsce idealne dla Was i.. siebie :)



Spora pubokawiarnia wita nas mapami ukochanych światów z powieści fantasy (chociażby z Władcy Pierścieni), półkami uginającymi się od książek tego właśnie gatunku. I to nie byle jakich wydań! Dorzućcie do tego masę niesamowitych gier planszowych, szeroki wybór piw, które doceni każdy smakosz i dobrą kawę. "Przecież tego nie da się połączyć" myślicie?



Wręcz przeciwnie! Da się, a efekt jest dość.. paradoksalny gdy tuż obok siebie siedzi dwóch typowych "geeków" pochłoniętych graniem w "Grę o tron" w wersji planszowej oraz parę starszych pań na pogaduszkach.

Paradoks cafe, to miks wszystkich elementów potrzebnych do luźnego spotkania ze znajomymi, paru chwil relaksu z ulubioną książką, filiżanką kawy czy wizyty w celach drugośniadaniowych. Nie uświadczycie oczywiście eleganckich kelnerów czujnych na każdy Wasz ruch, jest za to wysoki bar, parawan, niskie, miękkie fotele, nie do końca od kompletu i troszkę z poprzedniej epoki. Nic tylko zaszyć się z wypatrzonym, niedostępnym już nigdzie wydaniem Wiedźmina i na trochę uciec od naszego świata :)



 Sami nazywają się "największą czytelnią fantastyki w Warszawie", zdecydowanie warto sprawdzić czy to prawda :)

ul. Anielewicza 2 (Muranów) - PX4
Warszawa
Godziny otwarcia:
poniedziałek - czwartek 10:00 - 24.00
piątek-sobota 10:00 - 02:00
niedziela 10:00 - 23:00

środa, 7 maja 2014

fast food?

Dzień dobry Kochani :)

Macie ochotę na szybki obiad? Jeśli tak to do dzieła! Oto przepis na aromatyczne spaghetti ze szpinakiem.



Czego potrzebujemy?
szpinaku (mrożonego lub świeżego)
czosnku
masła
sera (żółtego, fety)
makaronu
jajka
ziół, przypraw













Co robimy?
Rozgrzewamy w rondelku masło, podsmażamy na nim posiekany czosnek. Stopniowo dodajemy szpinak (jeśli jest świeży to wcześniej blanszujemy). W międzyczasie gotujemy makaron. Gdy szpinak jest już gotowy (czyt. zamienił się w sympatyczną paćkę) doprawiamy solą, pieprzem, rozmarynem. Na koniec (już bez gotowania) dodajemy jedno roztrzepane jajko.



 Wystarczy wrzucić na talerz, dodać ulubionego sera (szpinak pysznie komponuje się ze słonościami- feta będzie idealna) i gotowe!



sobota, 3 maja 2014

#14 smart outfit

Cześć Kochani!
Lenicie się w majówkę, spędzacie czas aktywnie czy może siedzicie nad książkami przed maturką?

Długo zastanawiałam się nad wrzuceniem tego posta (całe cztery dni!), w końcu zdecydowałam się. Raz kozie śmierć! Przedstawiam outfit idealny na wizytę u dziadków ukochanego- biała koszulka z ślicznym kołnierzykiem w zestawie z luźno zaplecionymi włosami. Do tego klasyczne czarne rurki i zielone trampki- żeby nie było zbyt poważnie :)

koszula-sh, jegginsy-sh, trampki- converse, torba- sklep z torbami




Miłego wieczoru!

wtorek, 29 kwietnia 2014

#13 vege-biedo-burger czyli kanapka z kotletem

Dobry wieczór :)

Uwielbiacie fast foody? Jest coś w połączeniu tłuszczu, soli i pustych kalorii, co sprawia, że większość ludzkości za nim szaleje. Ja zdecydowanie się do niej zaliczam. Sytuacji wcale nie poprawia ostatnia wszechobecna moda na burgery, lanserskie 'burgerownie' mnożą się jak grzyby po deszczu. Może rzeczywiście to smaczniejsza i zdrowsza alternatywa dla mcDonaldowego cheesburgera. Ale cena rośnie wprost proporcjonalnie do punktów lansu. Również jeśli mieszkacie gdzieś z dala od ośrodków szeroko pojętej cywilizacji napotkanie dobrego fastfooda może wydawać się problematyczne.

Czy w takim razie pozostają nam tylko niespełnione sny o bułce wypełnionej smakowitą i zabójczą zawartością? Skądże! Walczmy o nasze marzenia, ruszmy tyłki z kanap- do garów!
Można powiedzieć, że doznaliśmy niejakiego objawienia. Zwłaszcza Krzysiek. Chyba poskutkuje tym, że od dziś nawet na śniadanie dostawać będę burgery. Wyobrażacie sobie faceta, który dowiedział się, że można mieć mcdonalds w domu (ba, o niebo lepszy!) i na dodatek bez krzywdzenia żadnych zwierzątek? 

Koniec zbędnego gadania! Do dzieła :)

Oto przepis na szybką kanapkę z vege kotletem (na miano burgera to jeszcze nie zasługuje- brak domowych bułek i frytek, ale za to jakie pyszne!) inspirowaną typową kanapką z mcdonalda.

Do przygotowania kotleta potrzebujemy:

1,5 szklanki ugotowanej kaszy jaglanej
0,5 szklanki sezamu
0,5 szklanki ugotowanej kaszy kukurydzianej
0,5 szklanki mąki
2 ząbki czosnku
pół cebuli
łyżka masła
ew. jedno jajko
olej


i najważniejsze, czyli przyprawy: sól, pieprz, słodka papryka, pieprz cayenne, przyprawy grillowe, cząber, rozmaryn, odrobina gałki muszkatołowej, imbiru, kurkumy, suszonych warzyw (lub jakiekolwiek ulubione mieszanki do mięs czy grzanek).

Prażymy sezam, łączymy wszystkie składniki z posiekaną cebulką i rozgniecionym czosnkiem. Doprawiamy intensywnie do uzyskania pożądanego smaku- naszym celem były typowe fastfoodowe kotlety- wyszło! Vegeburgery- o zgrozo!- do złudzenia przypominały mięcho. Rozgrzewamy porządnie dość hojną ilość tłuszczu, formujemy placki o średnicy bułek i smażymy z obu stron.

Dodatki:

cebula
ogórki konserwowe

musztarda
ketchup
sałata (użyliśmy jarmużu)
ogórki
pomidory


Moczymy posiekaną cebulkę w wodzie- straci ostrość, ale nadal będzie przyjemnie smakować. Gdy nasze burgery będą już prawie gotowe na intensywnie rozgrzaną patelnię z paroma kroplami oliwy wrzucamy na chwilę przekrojone bułki. Zdejmujemy kotlety z patelni, odsączamy je na ręczniku papierowym i zabieramy się za składanie!
Oczywiście, jak i w poprzednim etapie, wszystko zależy od gustu, jeśli jednak będziecie mieli ochotę na charakterystyczny mc'owy smak kluczowa będzie baza z ketchupu i musztardy, namoczona cebulka i plasterki ogórka konserwowego.

Dodaliśmy też świeżego, wiosennego jarmużu wymieszanego wcześniej z paroma kroplami oliwy z oliwek i soku z cytryny :)





Będziemy na pewno eksperymentować z bardziej wykwintnymi smakami- inspiracja, wątpliwej jakości kanapką z mc nie jest zbyt ambitna, jednak zaspokoi niepohamowaną chęć na fastfood :)





Smacznego wszystkim żarłokom :)

sobota, 26 kwietnia 2014

#12 taniość, pyszność ♡


Witam ponownie!

Jakie jest najoczywistsze (szczególnie dla starszego pokolenia) skojarzenie z tanim jedzeniem na mieście? Mam nadzieję, że zgadliście- bary mleczne!
Te pamiątki po prlu, wbrew pozorom, we współczesnej stolicy znaleźć nietrudno. Wizyta obfituje w doświadczenia rozmaite- od ogromnej tablicy z menu i niezaokrąglonymi cenami, po "pacanie" jedzenia na talerz- wiecie co mam na myśli? Starsza pani w czepku ze znudzoną miną, z rozmachem nakłada ziemniaki, czemu towarzyszy charakterystyczne "pac". Tudzież "plask"- to zależy od konsystencji dania. Taka wycieczka zakrawa właściwie o podróż w czasie.


Jeśli jesteście już pełni takich wrażeń i macie też ochotę na kuchnię bardziej awangardową od babcinych kotletów i rosołu, ale jednocześnie niespecjalnie stać Was na wydawanie fortuny za gwarancję pełnego brzucha, zapraszam do "Mleczarni". Sieć współczesnych barów mlecznych oferuje śniadanka (do 12) zestawy obiadowe, pierogi, placki ziemniaczane, desery i napoje. Szczerze polecić mogę pierogi ze szpinakiem. Oprócz pysznego, świeżego ciasta, aromatyczny farsz z liściastego szpinaku, fety i czosnku, a na wierzch śmietana i szczypiorek. Pycha! Porcja zadowalająca (8? sztuk) za 9,50. 


Co na deser? Spora filiżanka cappucino (oczywiście z ekspresu) i ogromny! kawałek sernika z ciasteczkowym spodem i brzoskwiniami ukrytymi pod bezą. Ile wydacie na takie przyjemności? W sumie siedem złotych! 




Gdzie?
 Al. Jerozolimskie 32
ul. Bagatela 15
ul. Emilii Plater 47
ul. Nowowiejska 6
ul. Sienna 3

Mhmm, polecam serdecznie i miłego wieczoru :)

#11



Dzień dobry :)

Dzisiejsza pogoda niespecjalnie zachęca do spacerów czy sportu. W takie dni najlepiej schować się pod kocem z herbatą, książką i zwierzakiem. Właśnie taki mam plan, jednak zanim go zrealizuję, czas na chwile z laptopem i parę zdjęć. Brak statywu skutecznie uniemożliwia robienie satysfakcjonujących zdjęć nocnych, jednak nie byłabym sobą, gdybym nie spróbowała. Efekt nie jest wystarczająco zadowalający (czyt. ostry) ale porażki są częścią nauki! (Taa, próbuję sobie to tak tłumaczyć)

Poprawianie makijażu na środku drogi ◕‿◕

A Wy, co będziecie dziś robić? :)

piątek, 25 kwietnia 2014

#10

Dzień dobry!
Co tam u Was? 

Parę dni temu czekałam chwilę na swojego chłopaka na Nowym Świecie. Ale ile można robić zdjęć jedynemu deptakowi Warszawy? Klimatyczna ulica została sfotografowana pewnie tysiące razy. Mimo wszystko spróbowałam, efektem są odbicia podejście drugie. Pierwszy raz bawiłam się z lusterkiem klik, teraz pozowała mi kałuża.

Miłego dnia! 

czwartek, 24 kwietnia 2014

#9 omnomnomnom


Dzień dobry!
Czujecie już lato i wakacje? Ja w upały żywię się prawie wyłącznie owocami. No i goframi :) 
Jeśli macie ochotę na takie właśnie wakacyjne przysmaki to spodobają się Wam 
naleśniki z owocami leśnymi (miodem), gorzką czekoladą i miętą

To połączenie jest orzeźwiające, sycące, ale w przyjemny, letni sposób. Co zrobić by nie czekać aż na krzaczkach pojawią się upragnione malinki czy truskawki? Zajrzeć do zapasów i skorzystać z mrożonek, żeby owocki nie były zbyt kwaśne wystarczy dodać miodu. A jeśli macie ochotę na wyjątkowe orzeźwienie, dorzućcie parę nierozmrożonych :)

Przepisu na naleśniki chyba nie trzeba nikomu przypominać?

Smacznego!

poniedziałek, 21 kwietnia 2014

#8 małe modelki


 Dzień dobry :)

Rozkoszujecie się lenistwem w to świąteczne popołudnie czy może wolicie aktywnie spędzić czas? Ja szczerze mówiąc usypiam i najchętniej zostałabym w łóżku już do końca dnia- aktywne święta zazwyczaj wymagają minimum jednego dnia odpoczynku :)

Korzystając z wizyty moich przesłodkich, ale też przeaktywnych sióstr ciotecznych popracowałam troszkę z małymi modelkami. Skomplikowana to praca! Twarze dzieci wyrażają tyle różnych, skrajnych emocji na sekundę- od bezdennej rozpaczy do szczęścia aż po sufit. Udało mi się jednak przyłapać starszą z sióstr na chwili refleksji :) Co o tym myślicie?

Miłego dnia!

 


niedziela, 20 kwietnia 2014

#7 na straganie w dzień targowy

Witam,

Uwielbiam targi i bazarki wszelakie. Mnogość ludzi, zapachów i kolorów, możliwość dotknięcia, spróbowania każdego z produktów, rozmowy ze sprzedawcą i potargowania się. Bazarki mają coś w sobie, są pełne ludzi i świeżego jedzenia, a w każdym miejscu ich atmosfera jest troszeczkę inna.
Robienie zdjęć w takich okolicznościach jest sporym wyzwaniem, większość osób niespecjalnie lubi być fotografowana, w tłumie nie można przystanąć na dłuższą chwilę i zastanowić się nad kadrem. Mimo to warto spróbować i na pewno wrócę do tego tematu jeszcze nie raz.

Pozował mi wawrzyszewski Wolumen, który ogromna część Warszawiaków kojarzy z niedzielnego targu elektroniką. Jednak elektroniczny staje się on tylko na jeden dzień w tygodniu, w pozostałe dni królują warzywa, owoce i kwiaty. Znaleźć tam też można wiejski nabiał, miód i wszelakie starocie, jak to na bazarkach bywa :) Wszystko parę kroków od stacji metra Wawrzyszew.

Moje ulubione zdjęcie.
Oprócz żywego, smacznego i jarmarcznego klimatu targowisk, jest jeszcze ta strona, którą poznajemy wśród staroci, zaułków i mało znaczących kątów. Można tam nadal odnaleźć klimat dawnych lat, czasami to lata 70 i prl, czasami atmosfera jak na przedwojennej Pradze. Takie małe podróże w czasie.

Korzystacie z dobrodziejstw targów?

jajecznie

Dzień dobry!


Mam nadzieję, że spędzacie właśnie czas z najbliższymi we wspaniałej atmosferze i spokoju. Chciałabym Wam tego życzyć tak samo jak zdrowia, radości, miłości i realizacji marzeń i śmiałych planów. Wszystkiego najlepszego kochani!


#6

Dobry wieczór raz jeszcze!

Ależ mam tempo! Ledwo skończyłam poprzedniego posta już zakasam rękawy i biorę się za następnego. Akcja zdjęcia numer 5 rozgrywała się na Wawrzyszewie, w miejscu gdzie się wychowałam. Mój chłopak z kolei pochodzi pozornie z bardzo bliska, ale.. po drugiej stronie Wisły, z Tarchomina. To właśnie tam wybraliśmy się i oczekując na pewne spotkanie urządziliśmy mini piknik.


A oto nasze super odkrycie! "Piwko" o wspaniałych smakach i jeszcze wspanialszej cenie. Dla troszkę "doroślejszych" (haha, gdyby rzeczywiście 18 lat oznaczało dorosłość Świat byłby taki nudny) wersja 4% o smaku żurawiny i gruszki za oszałamiającą cenę 1,29- dosłownie! A dla niepełnoletnich i/lub lubiących legalne picie smaczności w parkach opcja 0% i brzoskwinia oraz jabłko. Za całe 98 groszy. Oczywiście cała zabawa nie dla koneserów piwa, którzy ze zgorszeniem patrzą na bezczeszczenie świętego napoju soczkiem i słomką- opcja alkoholowa posmak piwa moim zdaniem posiada całkiem wyraźny, podczas gdy ta grzeczniejsza jest już tylko pysznym napojem.



Gdzie takie cuda? Już od paru dobrych tygodni nie znikają z Tesco. Jeśli piękna pogoda zachęca Was do chillowania na trawce lub po prostu lubicie napić się czegoś słodkiego i orzeźwiającego to serdecznie polecam :)

#5 kable i inne perypetie


Dobry wieczór!



Jak mijają Wam przygotowania do Świąt? A może dla Was już się zaczęły? Chciałabym podziękować wszystkim za tak liczny odzew na poprzednie posty- to szalenie sympatyczne i motywujące :)  Podzielę się też radosną nowiną: kabel znów jest z nami! Dlatego właśnie w tempie ekspresowym (intensywnie próbuję do takowego przekonać mój mały komputer, najwyraźniej nie rozumiemy się już tak jak kiedyś..) ponadrabiamy zaległości i z odmętów aparatu wydobędę zdjęcia z paru ostatnich dni.


Stawy Burstmana, Wawrzyszew. Wraz z moim chłopakiem odbyliśmy sentymentalny spacer po okolicach, w których spędziłam prawie całe moje życie.  Czy wiecie, że strasznie ciężko jest opowiedzieć komuś o tym jak codziennie po szkole chodziło się na lody "Iwona" i colę "Tęcza" do Biedronki i siedziało na ławeczce? I co w tym było wspaniałego? Chyba zaczęłam rozumieć westchnienia do okropnych wyrobów czekoladopodobnych czy gumy Donald pokolenia wychowanego w PRL. Czy to już starość?  :)

To zdjęcie nie jest bardzo piękne, mam parę ładnych ujęć samego mostka, ale w pewnej chwili nadeszła ta urocza para- pani i piesek. I chyba bardziej podoba mi się właśnie takie.

Do usłyszenia kochani!



poniedziałek, 14 kwietnia 2014

#4 do czego inspirują jaskiniowcy?

Nieudane pierwsze podejście sałatkowe

Dobry wieczór :)


  Poniedziałek jest zazwyczaj najgorszym dniem tygodnia. Nawet mnie dziś zaskoczył serwując Dzień Jaskiniowca. Może prawie, bo jednak praludzie mogli bez obaw palić ogniska. No i nie mieli w domach alarmów. 


  Jak się żyje bez prądu? Dziwnie. Można sto razy pomalować paznokcie, nie martwiąc się tym, że popsują się podczas robienia herbaty (czajnik? oczywiście elektryczny), obiadu (kuchenka? a jakżeby inaczej) czy rozpalania w kominku (ha! nawet kominek). Do plusów można zaliczyć też nowych znajomych (niestety nie liczcie na podniesienie fejmu- fejsbuka nie mają)- panów ochroniarzy, którzy odwiedzają ludzi bez prądu. Bo jakoś tak się składa, że alarmy prądu nie lubią i wyją. Powoduje to konieczność legitymowania się we własnym domu, w piżamie (czyt. koszulce i szortach) i z brudnymi włosami (wyobraźcie sobie, że woda również zależy od prądu) przed gośćmi włażącymi przez płot.

  Inspiracją do zdjęcia na dziś, był właśnie brak prądu: jako, że cały dzień nie mogłam naładować aparatu, by wywiązać się z wyzwania musiałam wieczorem walczyć ze sztucznym oświetleniem. Jedzenie w takowym wygląda paskudnie, dlatego w końcu się poddaliśmy i zgasiliśmy światło Jedzenie nadal wyglądało dziwnie, ale znalazł się inny chętny do pozowania. Oto efekty współpracy z moim ukochanym oświetleniowcem oraz ze wspaniałym modelem.

Dobranoc :)


Dumny jaskiniowiec

niedziela, 13 kwietnia 2014

#3

Podejście drugie i końcowe ;)

Dobry wieczór, jak minęła niedziela?
Ja mam mnóstwo planów na jutro, ale chyba najmniej radzę sobie z wymyślaniem tematów do zdjęć. Bo pozornie proste wyzwanie wcale nie jest takie banalne kiedy jest się przeciwieństwem oazy spokoju i uosobienia cierpliwości. Czy też macie tak, że gdy efekt starań choć w małym stopniu nie pokrywa się z idealną wizją w głowie, wkurzacie się i rzucacie to w kąt? Ohh, jak za dobrze to znam.

Dzisiaj miał być post, długi, ładny i ambitny, ale nie ma. Odłożę go aż nie będzie dopracowany w stu procentach. Jest za to zdjęcie. Fotografowane drzewo znajdowało się w odległości około dziesięciu metrów od "obiektu" a mimo to widoczne są żyłki na centymetrowych listkach. Czyli wiosna w nowym ujęciu!

Miłego poniedziałku :) Zachęcam do komentowania, wpadnijcie ponownie  

Podejście pierwsze
*obydwa zdjęcia nie są przerobione

sobota, 12 kwietnia 2014

jak się najeść?

Jesteś na mieście, do powrotu do ciepłego domku, pełnego jedzenia zostało jeszcze wiele godzin, a Ty właśnie zacząłeś czy zaczęłaś umierać z głodu? Na domiar złego pustki, nie dość, że w brzuchu, to jeszcze w portfelu?

Dość często zdarza mi się być w takiej sytuacji. Nie tylko jestem strasznym żarłokiem, ale też nie umiem mieć pieniędzy- rozpływają się zanim zdążę się zorientować. Dodatkowo i ja i mój chłopak mieszkamy dość daleko od Ww więc nie mamy szans na szybką wizytę w domu i opróżnienie lodówki.  Dlatego właśnie moglibyśmy tworzyć tysiące poradników jak przetrwać w mieście za naprawdę śmieszne kwoty :)

Jeśli Wasz portfel już prawie dogorywa, ale uda się wydusić z niego jeszcze choć pięć złotych, to gratuluję: przeżyjecie!


Wygląda całkiem smakowicie? Taka przyjemność- w rzeczywistości całkiem spora (nawet ja miewam czasem problemy z dokończeniem)- kosztuje całe pięć złotych! Tamtadam, przedstawiamy sławny na bielanach i nie tylko.. bar Hami! Od niedawna w nowym lokalu kusi tuż przy wyjściu z metra Słodowiec.
Na początku nie mieliśmy zaufania, wiadomo budka z chińczykiem jak każda inna, ale tutaj o każdej porze dnia ustawiają się kolejki i wszystko jest świeże i smaczne. Parę miesięcy, a może i nawet lat i nic się nie zmienia.


Oczywiście oprócz najpopularniejszego ryżu smażonego z warzywami (i prażoną cebulką i surówką w zestawie), znajdziemy tam całe mnóstwo innych dań.

Znów robię się głodna :)

#2 wyzwanie

Dobry wieczór :)

"Większe kadry" podejście pierwsze. Uczę się! Dotychczas nie zdarzały mi się próby zmieszczenia w kadrze dużych obiektów, dlatego każdy taki widoczek jest dla mnie ogromnym wyzwaniem a Warszawa w popołudniowym słoneczku jest wdzięcznym, choć trudnym tematem. Lepiej czuję się w zdjęciach z jednym planem i małą głębią ostrości, ale to w końcu wyzwanie- nie byłoby zabawy bez przeszkód do pokonania :)




Oklepany temat? Dla mnie nigdy. Kwiaty są tak wdzięczne i piękne, że chyba nigdy mi się nie znudzą. Chociaż bliższy kontakt jest niemal życiem na krawędzi- zawsze kończy się płaczem i kichaniem a w ekstremalnych warunkach udało mi się nawet z tego powodu wylądować raz w szpitalu. Ot, bycie alergikiem. A pozował ogród mamy mojego chłopaka przed zachodem słońca.




#1 spring time


Dzień dobry! 
Jak mija Wam ta słoneczna sobota? U nas wiosna w pełni, wszędzie widać oznaki zbliżającego się lata i.. matur. Ale na szczęście zdarzają się też piątki- dni, w których można poleniuchować bez wyrzutów sumienia. Właśnie wczoraj, korzystając ze ślicznej pogody męczyłam przyjaciół ciągłym niezapowiedzianym zatrzymywaniem się i próbami uchwycenia tych wszystkich otaczających nas wspaniałości. Jak widać miasto nie jest tak złym miejscem do poszukiwania "śladów wiosny" jak by się mogło wydawać.

Nie krzyczcie za "nietechniczność" zdjęć- dopiero się poznajemy z moim aparatem. Mam nadzieję, że nasz związek się rozwinie, zwłaszcza dzięki wyzwaniu "365", które uważam za otwarte :)





poniedziałek, 7 kwietnia 2014

bonjour!

Dzień dobry!

   Witajcie w projekcie Reno :) Po długim czasie przerwy na Kikoreno ustaliliśmy, że tymczasowo (zamiast dokonać zamachu stanu i przejąć władzę) przeniosę się na własną stronę, gdzie będę mogła dać upust swojej wciąż nienasyconej żądzy działania. I tak powstało to miejsce. A raczej jest w trakcie powstawania, ponieważ pewnie jeszcze z dziesięć razy wszystko pozmieniam.

    Jak tu będzie? Smacznie, kobieco i estetycznie. Zawitają działy z paznokciami, może outfitami lub 
makijażami. Nie zabraknie też kulinariów- przepisów i recenzji knajp wszelakich.
   Na pewno też przybędzie zdjęć- zamierzam podjąć wyzwanie "365" i każdego dnia robić i dodawać przynajmniej jedno zdjęcie. Po co? Żeby nauczyć się chwytać różne, pozornie nieistotne momenty i oczywiście poznać tajniki fotografii! Motywuje do tego nasze nowe dziecko- aparat :) Chciałabym nie rozleniwiać się trybem auto i zacząć tworzyć dzieła sztuki. Zanim jednak do tego dojdzie proszę o cierpliwość i konstruktywną krytykę.


Mam nadzieję, że wpadniecie i pozostaniecie tu na dłużej :)

Do usłyszenia 
Renn