niedziela, 20 kwietnia 2014

#5 kable i inne perypetie


Dobry wieczór!



Jak mijają Wam przygotowania do Świąt? A może dla Was już się zaczęły? Chciałabym podziękować wszystkim za tak liczny odzew na poprzednie posty- to szalenie sympatyczne i motywujące :)  Podzielę się też radosną nowiną: kabel znów jest z nami! Dlatego właśnie w tempie ekspresowym (intensywnie próbuję do takowego przekonać mój mały komputer, najwyraźniej nie rozumiemy się już tak jak kiedyś..) ponadrabiamy zaległości i z odmętów aparatu wydobędę zdjęcia z paru ostatnich dni.


Stawy Burstmana, Wawrzyszew. Wraz z moim chłopakiem odbyliśmy sentymentalny spacer po okolicach, w których spędziłam prawie całe moje życie.  Czy wiecie, że strasznie ciężko jest opowiedzieć komuś o tym jak codziennie po szkole chodziło się na lody "Iwona" i colę "Tęcza" do Biedronki i siedziało na ławeczce? I co w tym było wspaniałego? Chyba zaczęłam rozumieć westchnienia do okropnych wyrobów czekoladopodobnych czy gumy Donald pokolenia wychowanego w PRL. Czy to już starość?  :)

To zdjęcie nie jest bardzo piękne, mam parę ładnych ujęć samego mostka, ale w pewnej chwili nadeszła ta urocza para- pani i piesek. I chyba bardziej podoba mi się właśnie takie.

Do usłyszenia kochani!



2 komentarze:

  1. Oj ja też tam po szkole chodziłam - ładne są tam widoki jak na tak duże miasto ;)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Chyba nawet w tle drugiego zdjęcia widać budynki Twojej szkoły, prawda? Ah ja też bywałam tam codziennie, ale to było za czasów podstawówki ;)

      Usuń